29 listopada 2012

Prezenty cd...

Jednak zostałam przy prezentach dekorowanych metodą decoupage. Bardzo lubię wszelkiego rodzaju pudełka, pudełeczka, koszyczki do przechowywania różnego rodzaju rzeczy tak zwane "przydasie".
Pomyślałam, że właśnie takie pudełka przygotuję. Robiąc je sugerowałam się raczej kolorem i wyglądem serwetki, a dopiero potem wymyśliłam na co ma być ten prezent.
 
 
 
Pojemnik powyżej będzie na przepisy wycięte z gazet, przypadkowo spisane od przyjaciółki lub wydrukowane z internetu. Ja mam zeszyt i segregator na przepisy, ale zawsze fruwają mi kartki z nowymi, kiedy otwieram książki kucharskie ( oczywiście najczęściej książki Jamiego Olivera!)
 
Wzór serwetki dobrałam do łopatki do serów, którą przywiozłam z Holandii.
Będzie to mój kuchenny komplet:)
 
 
 
I tak jak zwykle (dokładny opis jak zrobić)  najpierw malowanie, potem wycinanie, klejenie, polerowanie, lakierowanie. I gotowe.
 
 
To drugie pudełko zrobiłam na zdjęcia. Często nie wiemy co zrobić z pojedyńczymi fotkami.
A tak wstawiamy i już. Specjalnie nie malowałm kolorem.
Chciałam, żeby było widać naturalne drewno.
 
 
Kiedy ja pracowałam nad pudełkami, moja wspólniczka pomysłów, zrobiła z puszek pojemnik na świece i zapałki. Dla mnie bomba:) Przynajmniej teraz wiem, gdzie są zapałki. Nie ukrywam, że zawsze szukaliśmy po wszystkich szufladach w kuchni. Ehh...
*
I jeszcze jedno zdjęcie pojemnika na przepisy :)
 
 
 
Mam zamiar jeszcze zrobić dwa takie pojemniki do kuchni o tematyce ziół może papryk?
Pomyślę i pokażę następnym razem.
 
Ściskam, B
 
 


25 listopada 2012

Zapomniana komoda...


Mamy czasem takie meble w domach, które stoją gdzieś w kącie zapomniane, nie mają żadnej wartości, 
ale trochę szkoda je wyrzucić. I u nas w domu też taki mebel stał. 
Najpierw, bardzo dawno temu, służył w pokoju syna, potem w pokoju u córki, 
a na końcu wylądował w piwnicy:(
Ponieważ jest to sosnowe drewno, a nie jakieś wióry, postanowiłyśmy z moją córką, że odnowimy tą niechcianą, współczesną komodę. 


Tradycyjnie, oczyściłyśmy ją papierem ściernym, potem moja Córcia przemalowała ją na biało. Kupiłyśmy ekologiczną farbę do drewna, którą można malować w pomieszczeniach.



Samo malowanie trwało około dwóch dni. W między czasie, kiedy schła nasza komoda, pojechałyśmy z córką do sklepu, który serdecznie Wam polecam. Sklep nazywa się Orange Tree- Meble indyjskie. Mają niepowtarzalne dodatki do współczesnych mebli. Od gałek, haczyków i kluczynek po świeczniki, lampy, materiały do mebli z egzotycznego drewna. Cudo!
Podaję link do strony:

I właśnie tam, kupiłyśmy gałeczki do naszej komody w kolorze już wcześniej pomalowanego krzesła. Pistacjowe, porcelanowe uchwyty o kształcie owalnym są przepiękne:)
Idealnie pasują do białej komody i pistacjowych dodatków w pokoju nastolatki.


Najbardziej lubię wykończone meble w taki sposób, by było widać strukturę drewna. Oryginalne wykończenia, bejce, woski. 
Ale współczesne meble są za młode, by niepotrzebnie dodawać im lat.:)
Niech będą kolorowe i niepowtarzalne! 


I niech cieszą nasze oko!
*
Beata



20 listopada 2012

Stary kufer cz. III ostatnia:)

Oj tak, już skończyłam !
Prawdę mówiąc przyzwyczaiłam się, że codziennie zaglądałam do niego by coś skleić, wyczyścić lub wyszlifować:(
 
Teraz wygląda TAK:
 
 
 
W wielkim skrócie postaram się opowiedzieć co z nim jeszcze robiłam.
Kiedy go znalazłam, a cała historia jest TU , wyglądał TAK:
 
 
Tak naprawdę nie wiedziałam, jak będzie wyglądał po mojej pracy.
Mam małe doświadczenie w renowacji ( a właściewie cały czas się uczę) i nigdy nie umiem sobie wyobrazić efektu końcowego.
 
Ale do rzeczy:  kufer musiałam posklejać, a jednym ze sposobów sklejania elementów wygiętych jest "trzymanie pałąka nad garem z gotowaną wodą".
 
 
Gdy drewno trochę namięknie, pod wpływem pary wodnej,  można go nagiąć i skleić.
Tego nauczył mnie mój Mistrz renowacji przy pracach nad  TYM krzesłem.
 
Po sklejeniu i oszlifowaniu wszystkich części zabrałam się za bejcowanie bejcą koloru orzecha. Lubię ciemne drewno, jest wtedy takie dostojne i eleganckie.
 
 
 
Po wyschnięciu bejcy, położyłam wosk barwiący (dąb ciemny) na wszystkie części.
No i oczywiście znowu trzeba było czekać. Przy zabiegach takich jak: klejenie, bejcowanie, malowanie, woskowanie, niestety długie czekanie jest bardzo ważne! 
Co nagle to po diable, tak się kiedyś mówiło?, hahahaha....
 
Na koniec zostały czynności z wykończeniem ogólnego wyglądu czyli: wypolerownie wosku, dokręcenie rączek z boku kufra, wyściełanie wewnątrz, by było świeżo i czysto w środku skrzyni.
 
 
 
 
Efekt końcowy jest jak zwykle niespodziewany! Kufer może służyć jako pojemnik na pościel, poduchy dla gości lub jako coffee table. A może macie inne pomysły?
 
 
 
 
Ponieważ ja na kufer patrzyłam codziennie i go odnawiałm, jest mi trudno ocenić jego stan.
Ale chętnie przeczytam Wasze komentarze na temat nowej/starej skrzyni.
Serdecznie pozdrawiam,
B
 
P.S. zaczynam już następne cacko. To tak w sekrecie:)
 
 
 


16 listopada 2012

Kosmetyka politury.

Dostałam od koleżanki niechciane i niepotrzebne trzy krzesła. Wszyscy moi znajomi wiedzą, że kocham starocia i jak ktoś z nich ma coś do wyrzucenia, najpierw dzwoni do mnie. :)
I w tym przypadku też tak było. W zeszłym roku byliśmy na nartach i kiedy wjeżdżałam na górkę dostałam telefon z zapytaniem, czy nie przygarnę trzech starych krzeseł?
Oczywiście, że tak!!!!!
Cieszyłam się jak głupia.:):):)
 
 
Jeszcze za bardzo nie wiedziałam, gdzie je postawie, ale co tam. Przecież coś wymyślę!
Wpakowałam je do piwnicy (dobrze, że jest duża) i czekały na poprawę wyglądu.
Pierwsze co zrobiłam, to dałam same siedziska do Pana tapicera (teraz to sama bym zmieniła!)
by otulił je nową tkaniną.
 
 
Krzesła są politurowane i były trochę zniszczone. Widoczne rysy na drewnie właściwie mi nie przeszkadzały, ale w ramach ćwiczeń na żywym organiźmie chciałam poprawić ich wygląd.
Wyczyściłam ramy krzeseł bawełnianą szmatką nasączoną spirytusem.
 
 
Na wysuszoną powierzchnię, nałożyłam bardzo uważnie politurę pędzlem. Właściwie politurę nakłada się bawełnianymi pakułami, rozcierając w jedną stronę i bez przestojów! Ale ponieważ to była tylko kosmetyka powierzchni politurowanej, więc pozwoliłam sobie na pracę z pędzlem.
Politurę nakłada się w ciepłym pomieszczeniu, ja robiłam to na balkonie,jak było jeszcze ciepło.
Każda warstwa musi dobrze wyschnąć.
 
 
Czynność nakładania politury powtórzyłam parę razy, by drewno wyglądało zdrowiej.
*
Oczywiście krzesła nie wyglądają jak nowe, bo przecież nie chciałabym żeby tak było,
ale prezentują się bardzo dostojnie i estetyczne.
 

 
Teraz miejsce dla nich znalazłam w dużym pokoju, ale w przyszłości będą służyły w kuchni :).
 
 
Ściskam, B
 
 
 

12 listopada 2012

Czas na prezenty: cytrynówka

 
Niby do Świąt dużo czasu, ale każdy z nas już o nich myśli. Na wielu blogach piszecie o kalendarzach adwentowych, zastanawiacie się jakie prezenty podarować swoim najbliższym, albo jak udekorować dom na czas Bożego Narodzenia?
Na razie nie wiem jeszcze jak udekoruję moje mieszkanie,
ale wiem, że wszystkie prezenty dla moich najbliższych zrobię sama:)
W ten sposób wykorzystamy nasze (mam na myśli swoje i mojej córki) pomysły,
a czas spędzony razem przy tworzeniu podarunków - BEZCENNY!
 *
Wymyśliłyśmy, że smacznym i jednocześnie dekoracyjnym prezentem będzie własnej roboty cytrynówka w butelkach ozdobionych metodą decoupage.
 
 
Najpierw przygotowałam cytrynówkę wg poniższego przepisu:
 
6 dobrze umytych cytryn obieramy cienko ze skóry i zalewamy 1/2 litra spirytusu. Duży słój z alkoholem odstawiamy w chłodne i ciemne miejsce na 3-4 tygodnie. Potem skórki wyjmujemy ze spirytusu i wyrzucamy. Gotujemy syrop z 1/2 wody i 1/2 kilograma cukru, studzimy syrop. Następnie łączymy spirytus i syrop. Potem rozlewamy cytrynówkę do butelek i odstawiamy na miesiąc. Moim zdaniem, nadaje się do spożycia już po 5 dniach, ale lepsza jest jak trochę postoi. :)
 
 
 
 
W tym czasie, kiedy cytryny puszczały sok, ja udekorowałam butelki na nalewkę metodą decoupage. Wybrałam wzór serwetki z cytrynami, zgodnie z podstawowym składnikiem nalewki.
Tym razem nie malowałam tła tylko nakleiłam wycięty wzór bezpośrednio na szkło. Po wyschnięciu kleju, dwukrotnie pomalowałm bezbarwnym lakierem w celu zabezpieczenia naklejonego wzoru.
 
 
 
 
Cytrynówkę rozlałam do ozdobionych butelek, zamknęłam specjalnymi korkami z lejkami i
czekam na końcowy efekt do Świąt.
 
Wygląda pysznie :)
 
 
Miłego tygodnia!!!!
Beata
 
 
 


7 listopada 2012

Stary kufer cz. II

Nie jest łatwo!!!! Oj nie.
Kufer bardzo długo narażony był na czynniki atmosferyczne. Ale nie poddaję się. Powoli staramy się go rozebrać, bym mogła doczyszcić wszystkie części. Na początek, "zdarłam z niego skórę". Szkoda, że nie mogłam zachować oryginalnego materiału, ale prawdę mówiąc nie było co zachowywać. :(


Potem wyczyściłam drewno pod materiałem.




Mój M. zdjął z wieka kufra listwy dekoracyjne, bym mogła dokładnie wyczyścić drewno pod spodem. Niestety jest tak suche, że miejscami przy gwoździach popękało.:(




Ale to nic. Od czego jest klej?
Wszystko posklejałam i wypolerowałm. Wyczyściłam listwy, które były najbardziej zniszczone.


I zaczęłam kleić wieko kufra. Ale to trochę potrwa, bo każdą część trzeba docisnąć i poczekać dobę.
*
Muszę wspomnieć o rączkach do kufra. Jak pamiętacie, była tylko jedna i to porwana. Wydłubałam ją z kufra i tej samej szerokości kupiłam w "second hand" pasek. Oddałam go do szewca, który zrobił z niego trzy piękne rączki do mojego kuferka.:)


Następnym etapem będzie pomalowanie wyszorowanych okuć. 
Nie chcę zostawiać metalu bez zabezpieczenia, więc pomyślałam, żeby pomalować metalowe części farbą zabezpieczającą na brązowo.
Muszę też pomyśleć jak wykończyć kufer w środku, może Wy macie jakieś pomysły?
Jeśli tak, to piszcie, będzie mi łatwiej.

Ściskam! Beata


4 listopada 2012

Biały przedpokój.....biała boazeria.

 

Wreszcie koniec! Pamiętacie jak malowaliśmy boazerię ?
Tak to byłe parę miesięcy temu, ale cały czas coś poprawiałam w przedpokoju. Najpierw malowanie boazerii, potem malowanie drzwi wejściowych i wreszcie malowanie drzwi wewnętrznych na biało.


Nie było łatwo. Niby tylko wymiana szybek, a potem tylko malowanie.... Ale kiedy praca zawodowa zabiera 10 godzin dziennie to inne, nawet przyjemne prace czekają :(
Ale to nic. Na to co lubie, zawsze znajdę chwilę !!!!!!!!
*
Przed malowaniem drzwi było tak, jak na zdjęciach poniżej:


Szybki wymieniliśmy na białe, ponieważ wcześniej były koloru żółtego, pasującego do odcienia sosny.
Kupiliśmy duże płyty pleksi w budowlanym sklepie. Potem mój M. dociął je na wymiar.



Po wymianie okienek, pomalowaliśmy drzwi dwukrotnie na biało.




I w końcu! Z przedpokoju w stylu lat 70-tych, zmieniliśmy na białe, świeże pomieszczenie. 
Mam nadzieję, że Wam też się podoba. 


Życzę miłego tygodnia. B