I jak co roku, święta minęły jak burza.
Tak wiele pracy w kuchni, ogrom pomysłów na dekoracje i prezenty,
tak wiele zamieszania i po wszystkim :)
Dodatkowo miałam do wykończenia właśnie ten mebelek.
Oczywiście odnowiony trafił do właścicieli tuż przed świętami....ufff....
Odnawiając go, wiele się nauczyłam. Teraz wiem, że stare meble są nieprzewidywalne. :)
Mimo, że zaplanowałam prace co do dnia, natrafiłam na parę niespodzianek, które przedłużyły nam odnawianie. Na przykład spróchniały dół o czym pisałam w Części III czy zmiana koloru. Tak! Najpierw pomalowałam go na krem jednak w rezultacie jest przetartym grafitem. Zresztą zobaczcie sami. Niestety nie mam dużo zdjęć, ale dzięki uprzejmości właścicieli udało mi się parę cyknąć.