W zeszłym roku dostałam od mojej cioci pudełko starych, ręcznie robionych koronek.
I to nie są koronki w formie bieżnika, obrusa czy serwety.
Są to tasiemki różnej szerokości, grubości i koloru.
Rozpakowując je, odkrywałam nowe wzory i możliwości jakie daje szydełko i włóczka. Przyznam szczerze, że ostatnio szydełkiem wykańczałam haftowaną serwetę w szkole podstawowej na zajęciach plastycznych. I to było baaaaardzo daaaaawno temu......
Szło mi całkiem, całkiem. Szkoda tylko, że nie mam żadnej swojej pracy z tamtych lat:(
Kiedyś koronkami wykańczało się kołnierzyki, a właściwie często sama koronka była kołnierzykiem. Doszywano koronki do mankietów damskich bluzek koszulowych. Zdobiono pościel, czy wspomniane prze ze mnie serwety.
Teraz z koronek robimy abażury, biżuterię, przystrajamy przedmioty metodą decoupage wykorzystując koronki itp.
Ja na początek uszyłam prosty lniany obrus z dwóch kawałków obiętych lnianych zasłon.
Najpierw zszyłam dwa kawłki jednym bokiem do siebie i tradycyjnie obrobiłam brzegi.
Nie chciałam obszywać go na około, koronkę przyszłyłam w poziomie i w pionie tworząc kwadraty.
Obrus wygląda nowocześnie, ale jednocześnie bardzo naturalnie.
Inne koronki wykorzystam jako łączenia serwet i może kiedyś spróbuję zrobić z nich abażur do wiszącej lampy. A może jeszcze coś wymyślę, któż to wie?
Pozdrawiam gorąco, Beata