29 marca 2013

Wesołych Świąt...


Masakra! jest tuż przed Świętami Wielkiej Nocy, a za oknem sypie śnieg!
Wszyscy narzekamy na pogodę, a ona i tak się nie zmienia. Może trzeba przestać o niej mówić i już?
Ja nie będę już narzekać, bo przecież wiosna na pewno przyjdzie.:)



Dzisiaj wyciągnęłam z komody moje zeszłoroczne, świąteczne dekoracje. I muszę Wam pokazać przepiękne zające mojej koleżanki Ani Ż. Dostałam je parę lat temu i co roku w święta stoją na półce w kuchni.
Aniu : Wielkie dzięki!!!!



Święta już tuż, tuż.
 
Więc życzę Wam 
Wesołych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy.



Beata z Hungry for ideas.

:)

26 marca 2013

Metalowy kosz na poduchy


Siedząc w wolnych chwilach na kanapie lubię kiedy przy mnie leżą miękkie poduchy i ciepły kocyk. 
Bo przecież, każdy z nas potrzebuje chwilę by odpocząć i zrelaksować się po ciężarach życia codziennego.
Niestety czasami poduszki i koce gdzieś trzeba odłożyć. 
Na przykład  kiedy wpadają przyjaciele lub rodzina i zasiadają na naszej kanapie. Wtedy w pośpiechu układam moje dekoracyjne poduszki na jednym z krzeseł. I w związku z tym, wpadłam na świetny pomysł. Muszę mieć coś do czego wrzucę je, kiedy są niepotrzebne, 
a jednocześnie będzie to dekoracja w pokoju.
Wynalazłam, oczywiście w necie, metalowy, zardzewiały, stary kosz. 
Przy zakupie nie miałam koncepcji co z nim dalej zrobię, ale był cudny. Musiałam dać mu drugie życie.




Mój M. przyniósł go z poczty w dużym pudle. Po odpakowaniu wyglądał jak by miał ze sto lat! 
Prawdę mówiąc nie mam pojęcia do czego był kiedyś wykorzystywany?




Wyczyściłam, a raczej wyszorowałam szczotą. Potem pomalowałam na srebrny kolor, by nie straszył swoją rdzą. Lubię kiedy widać, że przedmiot jest "nadgryziony zębem czasu".
 Ale ta rdza była naprawdę okropna.
Mój M. zamontował kółka od foteli z IKEI. I gotowe!


Teraz nasz metalowy koszyk na poduchy i koce stoi dumnie przy kanapie i w każdej chwili można z niego korzystać. Jest pojemny, a jednocześnie nie zajmuje dużo miejsca.




W tym czasie, kiedy robiłam zdjęcia do posta, nasza psina siedziała na balkonie i wypatrywała wiosny.
Prawda, że jest słodka?



Ja też wypatruję ciepłych dni!
Pozdrawiam, Beata



22 marca 2013

Dekoracja inna niż wszystkie.....

 
Dzisiaj bardzo krótki post, ale musiałam Wam pokazać dzieła mojej córki.
 
Wczoraj, kiedy wróciłam wieczorem z pracy, moja Duśka pokazała mi dekoracje,
które przygotowała na wielkanocny stół.
Zajączki z sianka i kurczaczki z bawełny rozśmieszyły mnie do łez.
 
 
 
 
Mając takie przepiękne i pocieszne dekoracje, zdecydowałyśmy, że świąteczny stół w tym roku będzie inny niż zwykle. Oprócz tradycyjnych pisanek i baranka, przystroimy go zajączkami z sianka, kurczaczkami z bawełny i rzerzuchowym kurczakiem
(na zdjęciu siedzi w bazylii, bo rzerzucha dopiero zasiana).
 
Zresztą sami zobaczcie:
 
 
 
 
 
 
Ściskam ciepło. Beata
 
 
 
 


19 marca 2013

Jak łatwo czyścić srebro?

Baaardzo! 
Jakiś czas temu trafiłam na fajną stronę z prostymi, domowymi wskazówkami. Niestety nie mogę jej po raz drugi znaleźć. :(
 Czytałam wiele różnych ciekawych i nietypowych porad, ale zapamiętałam wskazówkę o czyszczeniu srebra. Ja bardzo lubię srebro i myślę, że prawie każda z nas ma takie przedmioty w domu. Codziennie nie używałam srebrnych sztućców czy cukiernicy, ale kiedy wyjmuję je z komody, niestety zawsze są ciemne. I jak kiedyś nasze babcie czyściły srebro popiołem, to ja czyściłam pastą do zębów. To była mozolna i żmudna praca. Ale teraz już wiem!! Jak srebro czyści się SAMO!!



Pamiętałam, że trzeba mieć:
  • szklane naczynie, tak głębokie by zmieściło nasze srebro
  • folię do pieczenia
  • sól kuchenną
  • wodę
  • srebrne przedmioty
Naczynie wyłożyłam folią, ułożyłam sztućce, nalałam wody i nasypałam dwie łyżki soli. I nic!!


Byłam wściekła. Myślałam, że musiałam zrobić coś nie tak.
Nie dałam za wygraną. 
Eksperyment powtórzyłam!
I jeszcze raz zrobiłam tak samo, tylko do naczynia wlałam dobrze ciepłą wodę. I kiedy wsypałam sól zauważyłam, że zachodzi jakiś proces. Tylko ja nie wiem jaki?


Po dziesięciu minutach wyjęłam łyżki, wypolerowałam bawełnianą ściereczką i JUŻ.
Jak znajdę stronę na której były "domowe porady" to uzupełnię post o ten adres.


I pamiętajcie : WODA MUSI BYĆ CIEPŁA!!!

Dobrej nocy, Beata



16 marca 2013

Stół lata 20 cz. III ostatnia:)

Zakończyłam pracę nad stołem!!!!!
Jestem bardzo dumna, że poradziłam sobie z klejeniem forniru,
 a potem z zabarwieniem blatu na ten sam odcień brązu co nogi stołu. 
Ale może zacznę od początku!


Po przyklejeniu forniru i oczyszczeniu stołu w całości, uzupełniłam braki w konstrukcji stołu.



Potem przykleiłam ochronne filce na spodnią częćś nóg, by przesuwając stół nie niszczyć podłogi.


Potem barwienie! Najpierw zabejcowałam nowy fornir na blacie stołu. Po wyschnięciu, musiałam porównać kolor blatu z nogami stołu. Bo przecież na nogach był stary fornir, który kiedyś już był pokryty kolorem. 


Cierpliwie bejcowałam, a potem woskowałam nasz stół, by przywrócić mu dawną klasę.....
Po wyschnięciu wosku, tradycyjnie wypelerowałam stół ręcznikiem frote. Jest super!


Mam nadzieję, że Wam też się podoba. :) 
Krzesła, które widać na pierwszym zdjęciu, to moja pierwsza zdobycz! Nie uwierzycie, 15 lat temu. Były obite bordowym PRL-owskim materiałem. Ale oddałam je do tapicera i teraz są jak nowe. 
Możecie zadać pytanie dlaczego oddałam te krzesła do tapicera?????
Bo jeszcze parę lat temu, nie wiedziałam jak odnawiać stare meble. Teraz odnawiając, bawię się i robię to co lubię!!!!

Poniższe zdjęcie jest dowodem na to, że mimo wszystko WIOSNA idzie!!!!!


Za oknem jest śnieg, a na naszym parapecie kwitnie forsycja!!!

Pozdrawiam, Beata



12 marca 2013

W oczekiwaniu na wiosnę


Za oknami śnieg i mróz. Lubię jak jest puszysto i biało, ale ja już chcę by było ciepło i słonecznie!!!!
Niecierpliwie czekam na wiosnę:) 
Postawiałam w każdym wolnym miejscu wiosenne kwiaty, by poprawić nasze nastroje. 


Lubię sezonowe, świeże kwiaty.
 I kiedy je ustawię na stole lub komodzie, co chwilę patrzę jak się prezentują. Macie też coś takiego? 
Nawet kiedy idę już spać, włączam światło i przyglądam się jak dumnie stoją w wazonach.:)




Oby do WIOSNY!!!!
Beata


6 marca 2013

Lampiony ze słoików


Jak już wcześniej pisałam przy okazji odnawiania świeczników, uwielbiam jak w domu palą się małe światełka w postaci świeczek, a nie żarówki.. Oczywiście lubię stare lampy z oryginalnymi abażurami, ale w dużej przestrzeni, a nie w przeciętnym mieszkaniu.
I kiedy wieczorem można zapalić jakąś, chociaż małą świeczkę, korzystam z każdej okazji. 
I w związku z tym zrobiłam sobie sama ze słoików i pięknych koronek. Za jednym razem przyjemne z pożytecznym. Taki mały recykling. :)


Wykonanie takich lampionów jest bardzo proste. 
Potrzebne są: 
  • słoiczki różnej wielkości,
  •  koronka, 
  • centymetr,
  • rafia lub sznurek.
 
Mierzyłam słoiczek w obwodzie, po dodaniu dwóch centymetrów, obcinałam koronkę. I tak wszystkie słoiczki po kolei. Przed szyciem zaznaczyłam szpilkami po lewej stronie miejsce, w którym powinnam zeszyć. I gotowe!!!!
Założyłam "koronkowe skarpetki" na każdy przygotowany słoik. 
 Na koniec zawiązałam kokardki ze sznurka na słoik-owych szyjkach .


Nie spodziewałam się, że wyjdą tak pięknie.
 Widziałam na różnych blogach lampiony udekorowane koronkami ale były klejone.
Bałam się, że nie będę wiedziała jak je czyścić.
 Ja je poszyłam, więc w każdej chwili można zdjąć "koronkową skarpetkę" i ręcznie wyprać. 



Podczas robienia zdjęć w ciemnym pokoju, zauważyłam, że lampiony rzucają przepięknie, ażurowe wzory na ścianie. Robią niesamowite wrażenie.!!!!!!
 
 
I nawet jak stoją w rządku :)


Jeśli macie ochotę na takie "koronkowe skarpetki" zapraszam od przyszłego tygodnia 
do sklepiku "after better". A tymczasem życzę spokojnej nocy......

Beata



3 marca 2013

Stół lata 20 cz. II


 Klejenie starego forniru na nogach i wymiana forniru na blacie stołu, to był najdłuższy etap prac. 
Każdy odstający kawałek trzeba było przeczyścić, potem nałożyć klej i mocno ścisnąć na 24h.


Ta praca to sama przyjemność, taka koronkowa robota. :) 
Największym wyzwaniem było położenie nowego forniru na wyczyszczony blat. Nie jest to łatwe. 
Najpierw trzeba pociąć fornir na paski odpowiedniej długości. 


Potem trzeba każdy pasek namoczyć, by fornir był elastyczniejszy przy klejeniu. 


Następnie dokładnie nałożyliśmy klej na powierzchnię klejoną i na mokry pasek. 
Kleju trzeba położyć dużo by całkowicie wypełnił wszystkie nierówności ( chociaż blat był wyczyszczony) no i oczywiście dobrze skleił.


I tak kleiliśmy dokładając pasek po pasku. Potem dociskaliśmy wszystkie łączenia i brzegi.
Wydawało by się, że klejenie forniru jest jak prace plastyczne w szkole podstawowej.
 Ja i mój M kleiliśmy na podłodze w warunkach domowych, więc przyznam się szczerze, 
że kolana i ręce nas bolały. Ale to nic!!!
Bo potem rozbawiła nas zabawa przy obciążaniu blatu. Ustawialiśmy wszystko ciężkie co mieliśmy pod ręką. No oczywiście nie tak dosłownie, bo paletę przynieśliśmy z piwnicy. 


 Fachowcy kleją na prasach.  Ale jak się nie ma tego co się lubi, to się lubi co się ma. Czyli paletę.:)
Całość zostawiliśmy na 24h. 
A po tym czasie, szykowaliśmy blat do następnego etapu, czyli czyszczenie i barwienie.
Ale to już niedługo.

Pozdrawiam, B