Jak wiecie kocham drewno. Nowe, stare i każde :) Uwielbiam zaglądać do miejsc ze starociami, ale także chętnie wpadam do tartaków by pogłaskać świeżo pocięte deski i pooddychać pachnącym powietrzem ciętego drewna. Nigdy nie zastanawiałam się dlaczego? tak mam i już :)))
Z takiej wizyty w zeszłym roku przywiozłam sobie ogromny, dębowy plaster. Prawdę mówiąc w ogóle nie miałam pojęcia po co?
Zimą odpoczął na balkonie, na wiosnę trafił do piwnicy i kiedy się nim zainteresowałam zobaczyłam, że dostał szerokiego uśmiechu :) Miałam nadzieję, że nie pęknie, ale to chyba nie możliwe. Z doświadczenia wiem, że zawsze pęknie. Mimo wszystko jest superaśny.
Wykorzystałam go w prosty sposób. Oczyściłam, zaolejowałam i mam ogromny półmisek na przekąski. Lubię jeść także oczami, więc taki gadżet ma wielkie możliwości. Można poukładać praktycznie wszystko.