Myślałam, że pokaże Wam od razu rezultat :(
Ale niestety ca nagle to po diable. Musiałam uzbroić się w cierpliwość,
bo odnawianie tego mebla to iście koronkowa robota.
Szafy nie można było rozłożyć na czynniki pierwsze, co by ułatwiło czyszczenie elementów.
Więc trzeba było skrobać wszystkie elementy partiami.
Jedynie, co dało się zdjąć to rameczki na opisy, które to pomalowałam na grafitowy kolor.
Ale może opowiem od początku:
Każdą klapkę od szufladki skrobałam po kolei od góry.
Aż do końca :)
Po zdjęciu rameczek szt 40, mój M miał odcisk na palcu od zdejmowania 200 gwoździków :)
A na miejscu zostały takie ramki od kurzu.
Umyłam ramki w ciepłej wodzie, a potem przetarłam spirytusem, by je odtłuścić.
A suszyły się tak :)
Przy czyszczeniu szuflad w środku, zdarzały się bardzo brudne.
Na szczęście mam szlifierkę, która mi w tym pomogła.
Odklejony fornir przyklejałam na bieżąco.
Tak samo odklejone dna od szufladek.
Rameczki malowałam farbą Śnieżka do metalu.
Efekt końcowy pokażę Wam ( mam nadzieję) po zrobieniu zdjęć u właścicielki szafki na akta.
Aaa, przy czyszczeniu bardzo się pyli, pamiętajcie proszę by zakładać ochronne okulary.
Mnie coś wpadło do oka i trochę boli , ale mam nadzieję, ze będzie ok :)
A na razie pozdrawiam Was bardzo gorąco,
Beata
Jestem pod wrazeniem!! I juz zazdroszcze:-)
OdpowiedzUsuńtrzymam kciuki za Twoje oko:)
OdpowiedzUsuńA szafka... O, mamo, ile pracy...
Nie moge sie doczekac efektów:)
Mam nadzieję, że już niedługo :0
UsuńBeatko jak ja cię podziwiam! Chyba nie miałabym cierpliwości do takiej roboty ;p Efekt końcowy pewnie jest zachwycający-nie mogę się doczekać zdjęć :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Fakt, cierpliwość to podstawa. Ale myślę, że każda z nas ma taki talent jak cierpliwość :) ściskam
Usuńczekam z niecierpliwością na ciąg dalszy
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńZ takiego dłubania, to wolę igłę, druty, albo szydełko ;) Podziwiam Cię w całej rozciągłości :) Nie mogę się doczekać efektu końcowego :)))
OdpowiedzUsuńA ja podziwiam Twoje dłubanie. :)
UsuńO matulu! Spadłam z krzesła z wrażenia! Beata, Ty jesteś jakiś... jakiś... no, Herkules po prostu :)))
OdpowiedzUsuńDziękuję kochana, ja po prostu muszę bo się uduszę, hihihiii. Ściskam
UsuńPrzewijam, oglądam, czytam i taki zonk! Nie doczekam się chyba efektu końcowego :D
OdpowiedzUsuńO jaaaaa! Przeczytałam, że to szafka koleżanki - chyba bym jej ukradła. Zostawisz w meblu kawałek siebie. Mnie by ciężko było ją oddać. Z przyjemnością też bym zajęła się taką dłubanką. Wierzę, że jak skończysz to wszystkim kapcie z nóg spadną ;-)
OdpowiedzUsuńUściski!
Och Bestyjeczko, tak bym chciała, żeby te kapcie pospadały. Wiesz jak się robi dla kogoś. Oddajesz serce do końca. Mam nadzieję, że moja koleżanka też będzie zadowolona. Dodam, że Kasia ma niepospolity i wymagający gust :) Jak jej szafka , hihiii... Ściskam
UsuńRzeczywiscie, koronkowa robota. Nie boj nic, na pewno sie Kasi spodoba;)
OdpowiedzUsuńDzięki, mam nadzieję :)
UsuńSuper szafka, na wszystkie skarby. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJest ładna, to fakt.
UsuńMrówczą pracę odwaliłaś Beatka, ale na pewno efekt będzie tego wart :)
OdpowiedzUsuńmam nadzieję, ściskam
UsuńPodziwiam podziwiam czekam na efekt koncowy, ale masz cierpliwość, pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńFantastyczny pomysł, ja też się nie mogę doczekać końcowego efektu...
OdpowiedzUsuń