Dzisiaj chcę Wam pokazać moją nową - starą zdobycz. Nową, ponieważ krzesła od wczoraj są w naszej kuchni, a starą? Bo znalezione we wrześniu. Jak wiecie byliśmy zajęci kredensami przyjaciół, więc nasze patyczaki musiały trochę poczekać. Krzesła znaleźliśmy, a właściwie znalazła moja córka w starej, rozbiórkowej ruderze. Zanim tam weszłam, Magda już wygrzebała te krzesełka. Cieszyłam się jak dziecko, bo przecież w naszej kuchni stały tylko dwa stołki a nas jest czworo :)
Uwielbiam takie zbiory :))
Wyglądały tak:
Tradycyjnie wyczyściłam i pomalowałam farbami kredowymi.
Potem wosk i już :)
Zdecydowałam się pomalować je na dwa kolory: biały i miętowy.
Mam nadzieję, że krzesełka pasują do naszych metalowych stołków.
Ciekawostką jest to, że kiedy je brałyśmy wydawało mi się, że są identyczne.
Dopiero kiedy pomalowałam na dwa inne kolory, okazało się, że trochę się różnią :)
Mają różne oparcia i chyba białe krzesło jest minimalnie niższe.
Zresztą zobaczcie sami:
Kochani, ponieważ ciągle jeszcze można zbierać na Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy zachęcam Was do wzięcia udziału w licytowaniu naszej deski do serwowania.
Wszyscy wiemy, jak ważne jest granie Jurka Owsiaka :)
A tutaj link do aukcji:
Serdecznie zapraszam i ściskam gorąco,
Beata
Wyglądają pięknie i gratuluję udanego łowu :) Takie rarytaski w starej ruderze, dobrze, że zajrzałyście bo żal by było żeby poszły na stracenie.
OdpowiedzUsuńPasują idealnie. Faktycznie są trochę różne, ciekawe dlaczego ? Ale w niczym im to nie przeszkadza. Pięknie je pomalowałaś. Chyba jednak skuszę się na te farby :)
Pozdrawiam ciepło :)
Dziękuję. Długo nie mogłam się przekonać do kredowych farb, ale warto. Polecam.
UsuńŚwietne znaleziska!
OdpowiedzUsuńDzięki :)
UsuńŚwietne krzesła!!:) Powiedz mi Beatko, jak to jest z tymi farbami kredowymi i woskiem...bo kiedyś pomalowałam właśnie taką farbką pniaczek i chciałam na to położyć wosk, ale gdy to robiłam, wiele tej kredówki zeszło... może zawczasu użyłam tego wosku? A gdy się kredową pozostawi samą, bez wosku, to czy nie będzie się ona ścierała sama z siebie, albo za dotknięciem?:)
OdpowiedzUsuńTe Twoje wiszące dechy pod oknem w kuchni dają fajny efekt:) ..i uwielbiam ten wieszaczek koło stołu, jest wspaniały!!:)
Buziaczki:)***
Kamilko, wiem, że trzeba malować dwa razy. Bo one przy czyszczeniu papierem ściernym szybko schodzą. Dlatego trzeba je ochraniać woskiem lub lakierem. Chyba wyskrobię jakiś post o tych farbach. W końcu już małe doświadczenie mam, hihi...
UsuńJa też uwielbiam te nasze dechy, ale jestem nieskromna :)
Ściskam :)))))
Fajnie, zatem czekam na wpis o farbkach, z instruktażem pewnie będzie:)
UsuńA dechy skoro fajne to i skromności nie trzeba:)
Uściski:)
Faktycznie,minimalnie różnią się.
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podobają wasze stare-nowe patyczaki i stół z resztą też :) Marzy mi się podobny...
Cieszę się ogromnie, że to jakoś pasuje :) Pozdrawiam
UsuńWasza kuchnia coraz piekniejsza;) Krzesla troche sie riznia, ale moze i dobrze.)
OdpowiedzUsuńPiekne sa!
Przy naszym stole 4 thonety, niby takie same, ale kazde inne. Lacznie z wysokoscia,dzoeciaki sie zloszcza, ze czemu nie takie same, a ja tak lubiee;)
Buziaki Beatko!!
Dziękuję Kasiu, mam nadzieję, że w najbliższym czasie druga strona kuchni też się odmłodzi :) Ściskam
UsuńAle Ci ich zazdroszczę .Takie szczebelkowe patyczaki to moje marzenie.Wyglądają naprawdę zjawiskowo.Po prostu coś pięknego.
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo, Nie spodziewałam się, że tak będą pasowały do naszego stołu. :) pozdrawiam
UsuńPiękne :) i ten miętowy kolor :)
OdpowiedzUsuń:)))
UsuńUwielbiam połączenie drewno + metal :) i uważam, że takie zestawienie siedzisk pasuje!
OdpowiedzUsuńŚwietne zdobycze!
Pozdrawiam, Marta
Uwielbiam takie zdobycze :) Buziaki
UsuńKrzesła wyglądają doskonale! Uwielbiam takie posty i takie metamorfozy :)
OdpowiedzUsuńTak cieszą i oko i duszę :)
UsuńKrzesełka rzeczywiście się różnią, ale zauważyłam dopiero na porównawczym zdjęciu. Są cudne. Ciągle nie mogę się zabrać za moje krzesła z kuchni, a myślę, że nabrały by szlachetności.
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki :)
UsuńŚliczne okazy, widzę takie w mojej wymarzonej kuchni :-) Nawet nie zwróciłam uwagi, że się różnią ;-) Pozdrawiam serdecznie :-)
OdpowiedzUsuńPięknie odnowione znalezisko Brawo dla córy za czujność . Dwa różne kolory moim zdaniem idealne
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Chyba obie z córką mamy podobne dusze :) Ona zawsze wie co lubię :) Uściski
UsuńAle przecież nie muszą być takie same, w tym ich urok. Metamorfoza pierwsza klasa!
OdpowiedzUsuńTeraz są ciągle zajęte. Mnie zostają metalowe stołki hihi...
UsuńPiękne wyszukańce i jak zwykle cudnie je do życia przywróciłaś :)
OdpowiedzUsuńBeatko super są te krzesełka, pięknie wyglądają po pomalowaniu i świetnie wpasowały się w Twoją kuchnię :)
OdpowiedzUsuńMam sentyment do tej formy, ponieważ takie były w mojej szkole, gdy byłam uczennicą :)
Ściskam serdecznie <3
Idealnie to wymyśliłaś! Fajne stonowane, ale jednak świeże kolory :) U mnie też gdzieś w szopie podobne krzesła... kusisz Beata, kusisz ;)
OdpowiedzUsuńTeraz jak zdjęłaś maskę (zmieniłaś zdjęcie na blogu), to ja Cię pamiętam i chyba raz to nawet spotkałyśmy się spojrzeniem :)
Ściskam!
Zawsze podobały mi się takie krzesła. Ślicznie pomalowałaś, pasują bardzo. Pozdrowienia!
OdpowiedzUsuńDobra robota- teraz będą cieszyły Twoje oczy codziennie!
OdpowiedzUsuńpiękne te krzesła, chciałabym kiedyś znaleźć takie ;)
OdpowiedzUsuńjaki to kolor z pentart?
OdpowiedzUsuńbiały i miętowy. pozdrawiam
UsuńMam takie same i zastanawiam się, czym usunęła Pani starą powłokę farby? Póki co moje w dalszym ciągu stoją nie ruszone a proszą o to bardzo.
OdpowiedzUsuń