3 kwietnia 2013

Dębowa ława cz. I


Dawno nie odnawiałam starocia w postaci mebla. Bo przecież najlepsze oderwanie się od rzeczywistości to czyszczenie, sklejanie i barwienie drewna. I właśnie po gorącym (nie mówię o pogodzie!!!) przedświątecznym czasie, najlepszym lekarstwem było zająć się starym drewnem.
Czyli starś, dębową ławą, która ostatnio do mnie trafiła. Zdjęcie poniżej:
 
 

Prawdę mówiąc, jest bardzo zniszczona. Ale to nic!
 Każda nowa- stara rzecz jest dla mnie nowym doświadczeniem:)
I tak jak zwykle, pierwszą czynnością było ułożenie planu pracy.
Oglądałam ławę z każdej strony i postanowiłam:
  •  odrobaczyć, ponieważ widać otwory po drewnojadach
  • oczyścić ławę z brudu
  •  wyjąć niepotrzebne gwoździe
  • zeszlifować blat grubościówką
  • skleić blat ławy
  • wzmocnić szufladę
  • wyczyścić kluczynkę 
I JUŻ.

Na początek zatrułam robale (to są chrząszcze, ale dla mnie robale). Z moim M owinęliśmy każdą część folią, by przez dwie doby potruć ewentualnych lokatorów.
Zawsze kiedy zaczynam odnawiać jakiś mebel, pierwszą czynnością którą wykonuję jest trucie niepożądanych mieszkańców owego mebla, hahaha.



Wstępnie oczyściłam blat i nogi, ale okazało się, że najpierw musimy powyjmować wystające gwoździe.


I posklejać konstrukcję.



Ponieważ dalsza praca wymagała od nas znalezienia stolarza, który w swoim warsztacie posiada maszynę o nazwie grubościówka, wyczyściłam kluczynkę od szuflady.



Namoczyłam ją w specjalnym płynie do czyszczenia metali,
a potem wysuszyłam flanelowym ręcznikiem.
I na tym koniec! Jutro muszę poszukać stolarza w mojej okolicy, który podejmie się zeszlifować wierzch blatu ławy, czyli na dzień dzisiejszy trzy deski:)

Mam tylko nadzieję, że pisząc o moich "renowacjach" krok po kroku,
nie zanudzam moich, wiernych Czytaczy!

Ściskam ciepło,
Beata





5 komentarzy:

  1. Jakie zanudzanie? to jest najciekawsze :))))
    A możesz napisać jaki dokładnie preparat na owady stosujesz?
    ps. na grubościówkę możesz przyjechać do mnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anetka, bardzo dziękuję. Znalazłam już stolarza u mnie na "wsi", więc podjadę do niego w sobotę. A preparat na owady to jakiś włoski???? Kupiłam go w sklepie dla renowatorów na ul. Długiej w W-wie. Jak będę wieczorem w domu to podam Ci dokładną nazwę i firmę.
      Pozdrawiam,
      Beata

      Usuń
    2. Ale kiszka!!!! Ostatnio przelałam płyn na owady do spryskiwacza, by było wygodnie. :(
      A butelki nie mam. Ale jak będę w tym sklepie to spiszę nazwę i napiszę do Ciebie. Pozdrawiam, Beata

      Usuń
  2. Alez się zapowiada smaczny meblowy kąsek.....juz nie moge się doczekac dalej co z nim zrobisz:) To będzie wypieszczony mebelek:) Podziwiam Cie, że masz tyle cierpliwości do mebli, do tepienia tych owadów, klejenia......dzieki temu każdy mebel jest tak wypieszczony, cudowny......czekam na dalsze efekty pracy. Ja jeszcze nigdy nie musiałam tepić robaczków, ale chętnie tez zapamietam sobie taki preparat. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za dobre słowa. One napędzają moją pasję! Ja zawsze "truję robale", bo nigdy nie jestem pewna, czy coś tam nie śpi! Jak tylko śnieg zniknie z ulic Warszawy, podjadę do tego sklepu i spiszę dla Was nazwę płynu na owady. Pozdrawiam, B

      Usuń

Dziękuję, że ze mną jesteście i zostawicie po sobie ślad w postaci komentarza :) Uwielbiam je czytać :)