Witajcie Kochani!
U Was na blogach jest już świątecznie.
Pachnie pierniczkami.
Wspaniale dekorujecie swoje domy.
A ja walczę z drewnojadami i farbą olejną he, he...
Chciałam pokazać Wam już gotowy kredens. Ale nie udało się.
Mieliśmy małą niespodziankę. Ale o tym za chwilę.
Więc postanowiłam opisać parę prac, które są bardzo ważnym elementem odnawiania starych mebli.
Zawsze kiedy zaczynam czyścić grata, zaczynam od trucia drewnojadów. Tak na wszelki wypadek, gdyby jeszcze tam mieszkały. No bo kto lubi nieproszonych gości :) I w przypadku tego kredensu zrobiłam tak samo. Potraktowałam mebel specjalnym preparatem do drewnojadów.
Zawinęłam w folię i dusiłam 24 h.
Potem czyszczenie. Ja używam ręcznej cykliny.
Zobaczcie jak się fajnie zużywa :)
Po oczyszczeniu z trzech warstw olejnej farby,
zaszpachlowałam wszelkie nierówności i otwory.
Po wyschnięciu szpachli wyrównałam powierzchnię papierem ściernym ułożonym na kostce z korka.
By powierzchnia była gładka potraktowałam ją metalową watą.
Następnie odkurzyłam i pomalowałam kredową farbą Annie Sloan.
Jak widzicie stoi u mnie w domu bo jest już czyściutkie i nie chcę by się zakurzyło.
W czasie kiedy schła góra, postanowiłam zajrzeć pod spód bufetu.
Odwróciliśmy go do góry nogami, a tam? Niespodzianka.
Jedno wielkie miasto po robalach.
No i nie byłam pewna czy wcześniej wyginęły. Więc jeszcze raz byłam zabójcą.
Nawpuszczałam preparatu w otworki.
Zawinęłam w folię i doba czekania :)
Ponieważ główne deski były bardzo zeżarte, wymieniliśmy na nowe.
A teraz ciekawostka: To są przednie nogi.
Jedna już wyczyszczona i bez dziur! A były takie brzydkie, hihi...
Mam nadzieję, że już niedługo pokarzę Wam kredensik w pięknej szacie.
Sama jestem ciekawa efektu końcowego.
A na razie, Do miłego,
Beata
nie zdawalam sobie sprawy ile roboty jest przy takim odnawianiu starych mebli, i do tego masowe zabojstwa, brrrr gesiej skorki dostaje :-) no ale efekt bedzie piorunujacy, to juz widac!!!
OdpowiedzUsuńPięknie napisałaś :)
UsuńOj jest roboty! Ale za to potem ile radości :)))
OdpowiedzUsuńJa raczej meble z kornikami to omijam szerokim łukiem, nie chce mi się bawić w odrobaczanie, nie miałabym tyle cierpliwości co ty Beatko. Żadne wyzwanie nie jest dla Ciebie straszne, nawet jak jest pod górkę :)
OdpowiedzUsuńCzekam na efekt końcowy. Miłego wieczoru !
Dziękuję Kasiu. To jakoś tak samo, po prostu lubię to ... bardzo :)
UsuńTak to jest, jak się ma pasję do tego, co się robi - wówczas dosłownie można wszystko!!:) Pozdrawiam podziwiając wielość pracki:) Wszystkiego Dobrego!!:)
OdpowiedzUsuń..a próbowałaś kiedyś wyozonować korniki? Słyszałam, że to dość dobry sposób, no i bez użycia chemii:)
Jeszcze nie próbowałam, ale wszystko przede mną :) musze o tym trochę poczytać. pozdrawiam
UsuńBeatko tyle pracy i serca w to wkładasz :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, M.
Lubię to :)
UsuńKredens wyszedł super.Widzę że ręczna cyklina to świetna rzecz.Muszę ją sobie koniecznie sprawić bo zawsze działałam opalarką i czasem paliłam drewno.
OdpowiedzUsuńTak, ja tez mam opalarkę, ale ręczna cyklina, dla mnie, jest najlepsza. Widać po niej piękne drewno :)
UsuńOjej ileż pracy przy tym kredensie, chyba bym wymiękła po odkryciu spodu?To droga przez mękę, ale za to meta będzie boska, już widać po górze.Miłej pracy życzę i jak najszybszej, a robalom mówię WYPAD!Ależ będzie piękny..Już to widzę :-) Co do pierników, to ja też w tyle, na razie sprzątam i...sprzątam :-)
OdpowiedzUsuńWidzę, że obie pierniki upieczemy w Wigilię, hihi. pozdrawiam
UsuńOdwaliłaś, Kochana, kawał dobrej roboty, a efekt końcowy pewnie będzie wspaniały. Pozdrawiam:-) Ania
OdpowiedzUsuńOby tak było :) Usciski
UsuńPodziwiam efekty. Mój kredens okazał się trochę porażką. Okazało się, że drzwiczki zostały wykonane z płyty wiórowej, po zdarciu farby do żywego stanęłam przed dylematem. Akryl tego nie kryje. I co teraz szpachla czy inna farba? A Święta tuż , tuż.
OdpowiedzUsuńDziękuję. Mogę polecić farby kredowe Annie Sloan. One kryją wszystko. Potem zabezpieczasz woskiem lub lakierem i już :) Jeśli Ci się podoba, to może warto?
UsuńO mega, kredens jest czarujący! Mój blog Ma i Bla przy okazji zapraszam do siebie na rozdanie :).
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńOgrom pracy, ale dla takiego efektu warto się pomęczyć:) Napisz proszę, czego używasz do wytrucia drewnojadów i czy doba wystarczyła. Walczyłam kiedyś z aktywnymi kołatkami w starej szafie, którą odnawiałam. Po zalaniu chemią i owinięciu folią trzymałam ją w garażu miesiąc dla pewności, że kołatki znikną;) Tylko potem kilka miesięcy zapach wychodził z drewna. Wówczas było to w trakcie budowy domu i czas nie miał większego znaczenia, teraz nie miałabym takiej możliwości bo z garażu korzystamy, a wiesz jak to śmierdzi. Ale doba to co innego;) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńJa używam , niestety, chemii. W marketach budowlanych są środki chemiczne do tych celów. Ale nie trzymam w folii tak długo. Ponieważ zlewam mebel bardzo obficie, staram się go trzymać najdłużej dwie doby, by nie stracił barwy i nie spleśniał. Może być różnie. Uściski :)
UsuńO, dzięki, bardzo mi sie przyda ten instruktarz, szczególnie, że mebel odnowiony kiedyś właśnie zajadają mi drewnojady :-(
OdpowiedzUsuńEfekt świetny!
Pozdrawiam ciepło
Zlej i uduś :) O rany ale jestem okropna. No cóż wolę cieszyć oko mebelkiem, niż dać im na pożarcie :)
Usuńjesteś niesamowita. tyle pracy...
OdpowiedzUsuńBeatko zdecydowanie bardzo przydatne wskazówki, jestem też ogromnie ciekawa ostatecznej odsłony. Choć już teraz czuję, że wyszło pięknie:)) Uściski wielkie:)
OdpowiedzUsuńMasz moc w swoich dłoniach, genialnie przywracasz do życia takie meble :)
OdpowiedzUsuńOo Kochana dalas z siebie wszystko podziw dla Ciebie :) kredensik wyglada rewelacyjnie :) a rady na starocie sie przydadza :) dziekuje i pozdrawiam elwira-art
OdpowiedzUsuńOo Kochana dalas z siebie wszystko podziw dla Ciebie :) kredensik wyglada rewelacyjnie :) a rady na starocie sie przydadza :) dziekuje i pozdrawiam elwira-art
OdpowiedzUsuńNie mam wątpliwości, że będzie cudny!
OdpowiedzUsuńGora wyszla pieknie.
OdpowiedzUsuńMNie jakos farby AS nie zauroczyly,ale dam im jeszcze szanse.
Tez walcze z drewnojadami, nielatwa robbota.
I zazdriszcze warsztatu i umiejetnosci.
Powodzenia.